Reklama

Jan Paweł II

Znajomi mówią, że to był cud

Jan Paweł II od początku pontyfikatu zachwycał cały świat, ale i po swojej śmierci nadal go zachwyca. Pokazał, jaki jest sens ludzkiego życia. Ukazywał, że świętość jest osiągalna dla wszystkich. „Nie lękajcie się być świętymi!” – zachęcał. Uczył i nadal uczy świętości, prowadzi do niej, wskazując na miłość Boga i człowieka.
Ci, którzy mogli spotkać się z Janem Pawłem II twarzą w twarz (m.in.: ks. Kazimierz Przydatek SJ, o. Gabriele Amorth, ks. prof. Stanisław Olejnik, s. Janina Chmielińska USJK, ks. Eugeniusz Makulski MIC, Nadieżda Malcewa i inni), uważali go od zawsze za świętego. Ich wypowiedzi, wspomnienia zawarte w tej książce (12 wywiadów) ukazują, jak niezwykłe było jego życie, jak jego świętość oddziaływała na innych i jak wyrażała się na różny sposób w jego życiu jako ucznia, poety, aktora, robotnika, księdza, profesora, biskupa, kardynała, a w końcu – papieża.
Nieznane i zaskakujące wspomnienia tych, którzy go znali i z nim się spotykali, opisują jego życie i stanowią książkę Krzysztofa Tadeja (TVP) – „Uczył świętości”. Obok publikujemy jeden z wywiadów.

Niedziela Ogólnopolska 29/2014, str. 8-9

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

wiara

świadectwo

Monika Książek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Tadej: – Moją rozmówczynią jest Rosjanka, która urodziła się 2 września 1938 r. we wsi Riazanowka w Baszkirii. Mieszka w Kałudze. Jest inżynierem mechanikiem. Pracowała jako kierownik zmiany w miejskiej elektrowni cieplnej. Oprócz wyższego wykształcenia technicznego zdobyła wykształcenie humanistyczne na uniwersytecie.

Nadieżda Malcewa: – Wie Pan, minęło już 12 lat, a ja wciąż żyję wspomnieniami z pobytu we Włoszech. Ten okres był piękny jak sen.

– A wcześniej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Wcześniej moje życie było jednym wielkim cierpieniem. I nagle coś takiego mnie spotkało...

– Kiedy dowiedziała się Pani, że istnieje Watykan? I że tam jest Jan Paweł II?

– O Watykanie słyszałam jeszcze w szkole. Mówiono, że jest to taki mały kraj na terenie Włoch. A potem, po latach, usłyszałam, że mieszka tam miłosierny Jan Paweł II.

Reklama

– Zacznijmy od początku – od Pani choroby.

– Urodziłam się z rzadkim zespołem wad wrodzonych, nazywanym zespołem Sturge’a-Webera. Moja twarz była jedną wielką plamą. Na twarzy rozwijał się nowotwór, miałam też jaskrę. Choroba sprawiła, że prawie przestałam widzieć. Do tego byłam nieprawidłowo leczona. Lekarze źle leczyli moje oczy, rozszerzali mi naczynia, a na twarzy ciągle rósł nowotwór. Następowały niekorzystne zmiany w gardle, w nosie i drogach oddechowych. Coraz częściej się dusiłam. W Rosji zwracałam się do różnych lekarzy, ale nikt nie potrafił mi pomóc. Tak naprawdę powoli umierałam. Uważałam, że jedyną moją szansą jest leczenie za granicą. Wiedziałam, że we Włoszech są instytuty medyczne, które specjalizują się w takich chorobach. Zaczęłam zbierać pieniądze na wyjazd. Chodziłam do fabryk, przedsiębiorstw, zwracałam się do znajomych. Zebrałam jednak zbyt mało, nie wystarczyłoby nawet na bilet.

– I postanowiła Pani skontaktować się z Janem Pawłem II.

– Dowiedziałam się, że w Kałudze znajduje się parafia rzymskokatolicka, w której pracują polscy franciszkanie. Chciałam, żeby pomogli mi w nawiązaniu kontaktu z Janem Pawłem II. I wszystko udało się tak, jak sobie wymarzyłam. Miałam wtedy 64 lata, to był rok 2002.

– Napisała Pani list do Papieża?

– Wcześniej opowiedziałam o swojej tragicznej sytuacji o. Bogdanowi. I on postanowił mi pomóc. Napisałam list do Jana Pawła II w języku rosyjskim, opisując moją chorobę, prosząc o umożliwienie leczenia w Rzymie i pieniądze, bo jestem samotna i biedna. Napisałam też, że jestem osobą prawosławną. Poprosiłam księży, żeby przetłumaczyli list na język włoski, ale zdecydowali, że przetłumaczą na język polski, bo przecież Jan Paweł II jest Polakiem. I wysłali go pocztą elektroniczną, a także pocztą dyplomatyczną wraz z dokumentacją medyczną.

– Szybko dostała Pani odpowiedź?

– Błyskawicznie. Już po miesiącu Jan Paweł II odpisał po polsku, że Watykan skontaktował się ze specjalistycznym instytutem medycznym, w którym już na mnie czekają. W liście było też zapewnienie, że wszystkie wydatki związane z podróżą, wyżywieniem, leczeniem i półrocznym pobytem we Włoszech zostaną pokryte przez Watykan.

– Była Pani zaskoczona?

– Bardzo się ucieszyłam i oczywiście byłam zdziwiona i zaskoczona. Wcześniej podchodziłam do tego z rezerwą. Zresztą nie tylko ja. Nawet zakonnicy, którzy mi pomagali, też do końca nie wierzyli, że to się uda. Później dowiedziałam się, że każdego dnia Jan Paweł II dostawał minimum 10 worków listów z całego świata. Były to listy, w których biedni, potrzebujący ludzie prosili go o pomoc. I z tych 10 worków listów Papież wybrał właśnie mój. Zanim dostałam odpowiedź z Watykanu, wszyscy się ze mnie śmiali i pytali, czy naprawdę liczę na taką pomoc. Potem wszyscy się dziwili i pytali: „Jak ci się to udało?”. Sama też zadawałam sobie pytanie: „Dlaczego ja?”. Przecież nie jestem żadną wybitną osobą. Jestem biedną kobietą, cierpiącą przez całe życie. Teraz jestem przekonana, że pomógł mi Bóg.

– Później zaczęło się przygotowanie do wyjazdu do Rzymu.

– Księża z parafii w Kałudze przetłumaczyli list z Watykanu na język rosyjski i zawieźli go do Moskwy. Potem wyrobili wizę, ustalili, kto ma mnie odebrać w Rzymie, i odprowadzili na lotnisko. Po wylądowaniu czekał na mnie o. Konrad Hejmo, dyrektor Domu Pielgrzyma, w którym zamieszkałam. To wspaniały człowiek. Bardzo się mną opiekował, osobiście zawoził na konsultacje i operację do instytutu, gdzie się leczyłam. Blisko współpracował z Papieżem. W każdą środę informował Jana Pawła II o postępach w moim leczeniu. W czasie pobytu w Rzymie napisałam do Papieża cztery listy. Dokładnie opisywałam: kto mnie leczy, w jaki sposób jestem traktowana, z jak ogromną życzliwością odnoszą się do mnie siostry zakonne, o. Konrad i tłumaczka, pani Lidia, dzięki której mogłam swobodnie się porozumiewać. Pisałam, w jaki sposób wydawane są pieniądze, które dostałam z Watykanu na leczenie. Po tych listach Papież wysłał telegram do dyrektora instytutu z podziękowaniami dla niego i lekarzy za opiekę. Telegram zrobił na wszystkich ogromne wrażenie. Pamiętam, że pracownicy całego instytutu zebrali się w sali konferencyjnej, gdzie telegram został odczytany. Po tym spotkaniu został oprawiony w ramki i powieszony na ścianie.

– Jak przebiegało Pani leczenie?

– Pierwsza operacja odbyła się 10 maja 2002 r. O. Konrad przekazał mi informację, że tego dnia Jan Paweł II odprawił Mszę św. w mojej intencji w letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Operacja trwała ponad 5 godzin. Zniosłam ją bardzo dobrze, obeszło się bez bólu. Podczas drugiej operacji Papież również modlił się za mnie.

– Spotkała się Pani z Papieżem?

– Na początku mojego pobytu w Rzymie powiedziano mi, że w każdym momencie mogę spotkać się z Janem Pawłem II. Zdecydowałam jednak, że stanę przed obliczem Papieża dopiero po operacji, kiedy mój stan się poprawi i będę trochę lepiej wyglądała. Tak też się stało. Pojechałam do niego 8 września 2002 r. razem z moim profesorem, z lekarzem dermatologiem i tłumaczką.

– O co pytał Panią Jan Paweł II?

– Pytał mnie, jak byłam leczona, jak byłam traktowana, czy wszystko mi się podobało. Spytał też o moje wykształcenie, a na koniec, czy mam jeszcze jakieś prośby i życzenia. Przez cały czas uważnie na mnie patrzył. Muszę przyznać, że byłam bardzo zdenerwowana, nawet zszokowana, że spotykam się z tak ważną osobą. Klęczałam przed Papieżem i wydawało mi się, że ten człowiek już za życia jest świętym. Czułam jego szczególną energię, która na mnie oddziaływała. Byłam zagubiona i dopiero tłumaczka podpowiedziała mi, żebym podała rękę Papieżowi, który wyciągnął rękę, a ja ją ucałowałam. Jan Paweł II dał mi prezent – różaniec w pudełku. Wszystko to zostało uwiecznione na zdjęciach, które mam przed sobą. Dla mnie to bezcenna pamiątka. Podczas spotkania Papież powiedział, żebym zwracała się do niego, jeśli będę potrzebowała jakiejkolwiek pomocy.

– Po kilku miesiącach leczenia wróciła Pani do domu.

– Zwróciłam się do gubernatora i opowiedziałam mu o Janie Pawle II. Wcześniej gubernator mi nie pomógł, ale po tym, co ode mnie usłyszał, chciał naprawić swój błąd i w jakiś sposób podziękować Papieżowi. Gubernator Anatolij Artamonow wysłał list otwarty do Papieża z podziękowaniami za moje leczenie w Rzymie. I od tamtej pory na każde święta i urodziny Jana Pawła II wysyłał życzenia w imieniu całego rejonu. Papież odpowiedział telegramem z pozdrowieniami i w taki sposób poznałam gubernatora z Papieżem!

– W 2011 r. w Kałudze zorganizowała Pani specjalną wystawę.

– Chciałam oddać hołd Janowi Pawłowi II. Zebrałam wszystkie pamiątki, zdjęcia, książki w języku rosyjskim, które mi podarował, i przygotowałam wystawę w miejscowej bibliotece. Wystawa została otwarta 18 maja, z okazji urodzin Papieża. W tym samym czasie obchodziliśmy Rok Kultury Włoskiej, przyszło wiele ważnych osobistości. Nagrania z wystawy wysłałam do Watykanu, już do papieża Benedykta XVI. Napisałam, że nigdy nie zapomnę tego, co zrobił dla mnie jego Poprzednik. Później otrzymałam list z Moskwy, w którym przedstawiciele Kościoła katolickiego przesłali podziękowania w imieniu Benedykta XVI.

– Jak zareagowali ludzie, których Pani znała, na pomoc Jana Pawła II?

– Niektórzy mówią, że zmieniłam wiarę i że skuszono mnie, żebym przeszła na katolicyzm. Ale to nieprawda. Nic z tych rzeczy. Pozostałam wyznania prawosławnego. Nikt mnie nie nakłaniał do zmiany wiary. Oczywiście, utrzymuję bliski kontakt z katolikami, przyjaźnię się z nimi, chodzę na uroczystości, Msze św. Parafia rzymskokatolicka pomaga mi, jak może. Katolicy pomagają mi w zakupach, przywożą je do domu. Pomagają mi też wychodzić z domu, bo bardzo słabo widzę.

– Czy teraz Pani czegoś potrzebuje?

– Warunki życia mam normalne. Mieszkam w 2-pokojowym mieszkaniu. Jestem samotna, nie mam rodziny. Ale wszystko mam.

– Gdy myśli Pani o Janie Pawle II...

– ...to myślę, że Bóg zesłał mi tego człowieka. Bóg odpowiedział w ten sposób na moje cierpienie. Przypomnę, że w 2002 r. umierałam. A dzisiaj żyję, i sprawił to Jan Paweł II. Moi znajomi mówią, że to cud.

2014-07-16 09:03

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Ryś: wiara we wcielenie jest formą miłości

[ TEMATY ]

wiara

miłość

abp Grzegorz Ryś

Ks. Paweł Kłys

„Wiara w Chrystusa i wiara w Kościół to jest wiara, która jest miłością, bo miłość przyjmuje to, co wydaje nam się ograniczeniem, ułomnością. Miłość jest przede wszystkim postawą wobec konkretnych osób, a człowiek ma swoje ograniczenia”- mówił podczas Mszy Św. sprawowanej w domowej kaplicy abp Grzegorz Ryś.

W swoim słowie metropolita łódzki odnosząc się do czytania z dnia zauważył, że dogmat o wcieleniu jest trudny do przyjęcia. To się okazało pierwszą trudnością w dziejach Kościoła. „Nie wiara w Bóstwo Jezusa, tylko wiara w Jego człowieczeństwo jest trudna. Nam się wydaje, że syn Boga nie może połączyć się z czymś co jest tak słabe, ograniczone i ułomne jak ludzkie ciało. W tym też może się kryć taka podejrzliwość do wszystkiego co materialne, a tym bardziej do wszystkiego co cielesne”- mówił abp Ryś.

CZYTAJ DALEJ

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pio Si/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 13, 1-15.

Wielki Czwartek, 28 marca

CZYTAJ DALEJ

Papież w więzieniu dla kobiet: jego obecność przesłaniem nadziei

2024-03-28 13:22

[ TEMATY ]

Watykan

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Obchody Triduum Paschalnego Franciszek rozpocznie w tym roku w więzieniu kobiecym, gdzie będzie sprawował Mszę Wieczerzy Pańskiej. Dyrektor rzymskiej placówki podkreśla, że zarówno dla osadzonych, jak i pracowników zakładu karnego będzie to znak nadziei na przyszłość.

„Obecność Papieża w naszym zakładzie karnym oznacza wniesienie nadziei i miłosierdzia w rzeczywistość wielkiego cierpienia” - podkreśla dyrektor placówki. Nadia Fontana wskazuje, że personel dołożył wszelkich starań, aby w papieskiej liturgii uczestniczyła jak największa liczba więźniarek. „Wiele z nich wciąż nie dowierza, że Franciszek do nas przyjedzie, panuje ogromna radość i ferment przygotowań, aby liturgia była piękna” - mówi dyrektor więzienia dla kobiet.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję