Reklama

Historia

Pierwszy szaniec Wyklętych

Walka polskiego podziemia z okupantem komunistycznym zaczęła się już w 1943 r.

Niedziela Ogólnopolska 8/2024, str. 38-39

[ TEMATY ]

Europa

Karol Porwich/Niedziela

Por. Zbigniew Twardy ps.„Trzask” (drugi z prawej) wręcza proporzec pocztowi III batalionu 50. pułku piechoty 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.bWołyń, styczeń 1944 r

Por. Zbigniew Twardy ps.„Trzask” (drugi z prawej) wręcza proporzec pocztowi
III batalionu 50. pułku piechoty 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.bWołyń, styczeń 1944 r

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy 8 maja 1945 r. w Europie kończyła się II wojna światowa, na ziemiach polskich wchodziła właśnie w kulminacyjną fazę narzucona przez nowego okupanta totalna konfrontacja z polskim podziemiem, które walczyło z Niemcami. Dzień wcześniej, 7 maja, pod Kuryłówką na Lubelszczyźnie oddziały Narodowego Zjednoczenia Wojskowego stoczyły zwycięską bitwę z wojskami sowieckimi. Następnego dnia do wsi wkroczyła ekspedycja NKWD, która dokonała pacyfikacji jej mieszkańców i zamordowała osiem osób.

W potocznej świadomości Żołnierzy Wyklętych kojarzymy z podziemiem niepodległościowym, a więc ze zorganizowanym zbrojnym oporem rozpoczętym po zakończeniu wojny przeciw sowieckiej okupacji i jej polskim kolaborantom, komunistom z Polskiej Partii Robotniczej. Tymczasem już w połowie 1943 r., czyli jeszcze przed wkroczeniem Armii Czerwonej na przedwojenne ziemie II Rzeczypospolitej, Stalin zaczął zwalczać polskie podziemie niepodległościowe, widząc w nim wrogą ekspozyturę nieuznawanych polskich władz w Londynie i najpoważniejszą przeszkodę w narzuceniu Polsce reżimu komunistycznego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niewypowiedziana wojna

Pierwszym etapem walki z polskim podziemiem były Kresy, gdzie partyzantka sowiecka rozpoczęła likwidację oddziałów Armii Krajowej. W ten sposób rozpoczęły się oczyszczanie przedpola dla wkraczających jednostek sowieckich oraz realizacja planu całkowitej depolonizacji ziem kresowych w perspektywie oderwania ich od Polski. W połowie 1943 r. szef Centralnego Sztabu Partyzanckiego Pantelejmon Ponomarienko wydał rozkazy dotyczące polskiej konspiracji: „Wszystkimi sposobami wystawiać ich pod uderzenie niemieckiemu okupantowi. Niemcy bez skrupułów rozstrzelają ich, jeśli dowiedzą się, że są to organizatorzy polskich zgrupowań partyzanckich lub innych organizacji”.

26 sierpnia 1943 r. oddział sowieckiej partyzantki zlikwidował dużą polską jednostkę z terenu Wileńszczyzny – 300-osobowy oddział ppor. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. Podobne akcje sowieckiej partyzantki na Kresach miały miejsce także w innych miejscach, przy czym nie tylko mordowano w nich żołnierzy AK, ale również pacyfikowano polskie wsie, które stawiały opór grabieżom dokonywanym przez sowiecką partyzantkę (np. wieś Naliboki, gdzie zabito 128 osób, czy Koniuchy, gdzie zamordowano ok. czterdziestu osób). Oddziały AK przystąpiły na Kresach do samoobrony, a w kręgach dowódczych, w ramach przygotowań do nowej okupacji, powołano podziemną organizację „NIE” (od „Niepodległość”).

Reklama

Ważnym narzędziem w rękach Stalina byli polscy komuniści spod znaku Polskiej Partii Robotniczej i jej „zbrojnego ramienia” – Gwardii Ludowej. Starali się przenikać do „polskich organizacji niepodległościowców w celu wyłonienia ludzi na kierowniczych stanowiskach, których należy likwidować we własnym zakresie lub drogą denuncjacji do gestapo”.

W czasie „Burzy”

Nasilenie walki z nową okupacją nastąpiło wraz z wkroczeniem jednostek Armii Czerwonej na Kresy w 1944 r. Nadzieje premiera Stanisława Mikołajczyka na współdziałanie militarne AK z bolszewikami okazały się kosztownymi złudzeniami.

Akcja „Burza” zakończyła się rozbrajaniem polskich oddziałów lub próbą ich włączenia do armii Berlinga. Dowódcy oraz miejscowi delegaci rządu byli aresztowani i wysyłani w głąb Rosji, taki sam los spotykał tysiące szeregowych żołnierzy. W tej sytuacji dochodziło do otwartej walki oddziałów AK z Sowietami, najczęściej w formie samoobrony.

Specjalnym szyfrogramem skierowanym do dowódców armii frontowych z sierpnia 1944 r. Stalin nakazał zwalczać AK. Jego rozkazy wykonywały NKWD, trybunały wojskowe Armii Czerwonej i Smiersz, czyli sowiecki kontrwywiad wykorzystujący siatkę agentów. Rosła liczba aresztów śledczych i enkawudowskich katowni. Sowiecki aparat terroru wspierał „polski” komunistyczny aparat bezpieczeństwa tworzony przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i specjalne formacje wojskowe specjalizujące się w zwalczaniu podziemia. Już wtedy powstawały pierwsze ubeckie katownie, np. na Zamku Lubelskim, a nawet w obozie koncentracyjnym na Majdanku.

Reklama

W tym czasie Jakub Berman, członek kierownictwa PPR, donosił władzom radzieckim: „Akowcy systematycznie zabijają aktywistów naszej partii, strzelając zza węgła (...), terror może się jeszcze wzmóc. Zachodzi konieczność rozbudowy Wewnętrznych Wojsk Bezpieczeństwa (...). Aby dać odpór terrorystom, uważamy za konieczne utworzenie uzbrojonych grup partyjnych. W tym celu trzeba 5 tys. automatów i 5 tys. rewolwerów”.

Wojna trwa

Dla żołnierzy podziemia wojna się nie skończyła: „Wojna trwa. Dopóki na polskiej ziemi będzie jeden zaborczy sołdat obcego państwa (...). Dopóki ostatni enkawudzista nie opuści naszych granic (...). Obywatele – żołnierze. Każdy próg jest zagrożony. Nasza mowa, wiara, nasza córka, nasz brat – zagrożone. A zatem każdy musi stanąć w obronie, każdy jest żołnierzem – bo wojna trwa, nasza święta wojna o Polskę trwa” – brzmiała odezwa komendanta Białostockiego Okręgu AKO (Armii Krajowej Obywateli).

Tymczasem wiosną 1945 r. w więzieniach komunistycznych lub w obozach na terenie ZSRR byli już ostatni komendant główny AK gen. Leopold Okulicki, szef Kedywu i komendant „NIE” gen. August Fieldorf, delegat rządu Jan Stanisław Jankowski i tysiące żołnierzy podziemia. Gdy kończyła się wojna w Europie, Polacy, opuszczeni przez swych aliantów, stali się nagle „narodem wykluczonym”, balastem dla zwycięzców, który znalazł się w strefie „geopolitycznego niebytu”, gdzie nowy okupant mógł zaprowadzać swoje porządki, terroryzując, mordując, niszcząc i okradając.

Po tzw. wyzwoleniu podziemie antykomunistyczne rosło liczebnie, mimo że było systematycznie i bezwzględnie tępione przez sowiecki i komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Przez oddziały leśne przewinęło się w tym czasie do 20 tys. żołnierzy. Dziś historycy określają skalę oporu w 1945 r. jako powstanie antykomunistyczne. O skali wyzwań, które tworzyło dla Sowietów polskie podziemie w tym czasie, świadczy fakt, że w połowie 1945 r. na ziemiach „wolnej” Polski stacjonowało 35 tys. żołnierzy NKWD, co stanowiło 43% wszystkich sił NKWD obecnych w Europie Środkowej. Dla porównania w sowieckiej strefie okupacyjnej w Niemczech przebywało o 1/3 wojsk NKWD mniej.

W oczach ówczesnych politycznych przywódców podziemia walka żołnierzy z pierwszych miejsc sowieckiej okupacji była wypełnieniem do końca składanej przez nich przysięgi. Walcząc z obcą przemocą i narzuconą przez nią władzą, rodzące się podziemie niepodległościowe stanowiło główną przeszkodę w zaplanowanym zniewoleniu i sowietyzacji powojennej Polski. Ale jednocześnie zginęła znacząca część pierwszego pokolenia Niepodległej, które mogło potem skuteczniej stawić opór komunistycznej dyktaturze.

2024-02-20 14:07

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Europa neutralna płciowo?

Niedziela Ogólnopolska 10/2014, str. 41

[ TEMATY ]

polityka

Europa

David Urbanke / Foter / CC BY-ND

Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. To tytuł znanej książki autorstwa papieża Jana Pawła II. Przyszły święty miał nadzieję, że Polska i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, dołączając do Unii Europejskiej, staną się drugim, zdrowym płucem Europy. Pięć lat temu, gdy w Polsce jeszcze publicznie nie dyskutowano o ideologii gender, w Parlamencie Europejskim wydano we wszystkich urzędowych językach Unii publikację pt. „Język neutralny płciowo w Parlamencie Europejskim”. W wersji angielskiej jej tytuł brzmiał „Gender-neutral language in the European Parliament”. W przedmowie sekretarz generalny PE Harald Romer stwierdził, że „Parlament Europejski zobowiązał się używać języka neutralnego płciowo w swoich publikacjach i komunikatach, stając się pierwszą instytucją, która dostarcza wytycznych dla konkretnych języków dotyczących języka neutralnego płciowo we wszystkich językach roboczych Wspólnoty”. Celem akcji było, jak sądzę, rozprzestrzenienie tego trendu poprzez europosłów na wszystkie kraje członkowskie Unii. Każdy poseł do PE otrzymał broszurę, w której zalecano de facto eliminację zwrotów i wyrazów umożliwiających rozróżnienie płci i stanu cywilnego. Jej autorzy twierdzili m.in., że już samo wskazanie płci rozmówcy poprzez użycie wyrazów „pan, pani, panna” można „zinterpretować jako tendencyjne, dyskryminacyjne i poniżające”. Autorzy zalecają, aby unikać np. wyrazów „uczestnicy, uczestniczki, nauczyciele, nauczycielki, lekarze, lekarki”. Jak czytamy, „idąc z duchem czasu w miarę możliwości należy posługiwać się neutralnym określeniem np. «osoby uczestniczące w spotkaniu»”. W angielskiej wersji publikacji sugeruje się m.in., aby nie używać wyrazów takich jak: „man-made”, „manpower”, „Frenchmen”, „committee of wise men”, lecz posługiwać się zamiennikami nie zawierającymi słowa „man”: np. ten ostatni termin – „komitet mędrców” – zastąpić określeniem „advisory panel”, czyli panel doradczy. Tę wiekopomną publikację europejskich mędrców wyśmiano w wielu krajach, głównie w Wielkiej Brytanii, a także w Polsce. Nagłówki brytyjskich gazet epatowały tytułami: „Szefowie UE zakazują słów «panna, pani»”, „Europosłowie wyśmiewają przewodnik o języku neutralnym płciowo”. Mój brytyjski kolega z grupy EKR stwierdził wówczas, że „polityczna poprawność oszalała”, a inny zapytał Sekretarza Generalnego o koszt tej publikacji. W organizowanym przeze mnie od dziewięciu lat konkursie na największe absurdy w Unii Europejskiej publikacja ta zdobyła w 2010 r. główną nagrodę. Po fali krytyki, decydenci Parlamentu Europejskiego wycofali ją z obiegu. Lingwistyczny gender zniknął w oparach śmiechu. Czy podobnie nie powinny zachować się uniwersytety i inne środowiska w Polsce, które w ideologię tę niezbyt fortunnie wdepnęły?

CZYTAJ DALEJ

Anioł z Auschwitz

Niedziela Ogólnopolska 12/2023, str. 28-29

[ TEMATY ]

Wielcy polskiego Kościoła

Archiwum Archidiecezjalne w Łodzi

Stanisława Leszczyńska

Stanisława Leszczyńska

Są postacie, które nigdy nie nazwałyby samych siebie bohaterami, a jednak o ich czynach z podziwem opowiadają kolejne pokolenia. Taka właśnie była Stanisława Leszczyńska – „Mateczka”, położna z Auschwitz.

Przyszła bohaterka urodziła się 8 maja 1896 r. w Łodzi, w niezamożnej rodzinie Zambrzyckich. Jej bliscy borykali się z tak dużymi trudnościami finansowymi, że w 1908 r. całą rodziną wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia do Rio de Janeiro. Po 2 latach jednak powrócili do kraju i Stanisława podjęła przerwaną edukację.

CZYTAJ DALEJ

Bp Pindel do nowo wyświęconych diakonów: naśladujcie wyobraźnię miłosierdzia św. Jana Kantego

2024-05-08 15:12

[ TEMATY ]

bp Roman Pindel

mr

Celebracja w Łagiewnikach

Celebracja w Łagiewnikach

Do naśladowania przykładu św. Jana Kantego, doskonalenia się i okazywania miłosierdzia wszystkim ludziom zachęcił bp Roman Pindel 8 maja br. w kęckim sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, gdzie udzielił święceń diakonatu dwóm alumnom krakowskiego Wyższego Seminarium Duchownego. Do uroczystości wybrano świątynię związaną miejscem urodzenia Jana Kantego. Tu też znajduje się grób założycielki sióstr zmartwychwstanek bł. Celiny Borzęckiej oraz jej córki współzałożycielki - służebnicy Bożej Jadwigi Borzęckiej.

Nowo wyświęceni diakoni nawiedzili dziś także barokowy kościół ku czci św. Jana z Kęt, wybudowany na miejscu jego domu rodzinnego. Diecezja bielsko-żywiecka przeżywa Rok Jubileuszowy związany z 550. rocznicą śmierci tego XV-wiecznego uczonego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję