Reklama

Niedziela Łódzka

By pozostał ślad

– Kapłan i zakonnik może być kimś normalnym, ale jednocześnie ma mieć świadomość, że żyje dla Boga – mówi o. Artur Kiliszek, pasjonista, kończący swoją dziewięcioletnią kadencję proboszcza parafii pw. Matki Boskiej Bolesnej w Łodzi

Niedziela łódzka 36/2018, str. IV

[ TEMATY ]

proboszcz

Archiwum parafii

Pikniki przyciagaja młodszych i starszych

Pikniki przyciagaja młodszych i starszych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

A co oznacza normalność? – To otwartość na drugiego człowieka i umiejętność słuchania tego, co mówi przez niego Bóg – dodaje. O. Artur opowiada o swoim czasie tu – w Łodzi. O tym, jak przez 22 lata pracował i przebywał z ludźmi, jak uczył się od nich pokory i wiary. I w swoją opowieść wplata postaci pasjonistów, swoich współbraci, którzy odeszli już do Pana, ale zostawili piękny ślad. W jego i w ludzkich sercach. I którzy w nim pozostawili jakąś swoją cząstkę.

Spośród wielu pasjonistów pracujących ofiarnie i z wielkim zaangażowaniem na łódzkim Teofilowie od ponad 60 lat, którzy już odeszli do Pana, o. Artur wspomina z czasu swojej 9-letniej kadencji czterech zmarłych zakonników: o. Mariusza Ratajczyka, o. Wojciecha Kowalczyka, o. Piotra Sobola i o. Romualda Dobrzyńskiego. Czy to było doświadczenie w tym łódzkim klasztorze swego rodzaju świętości? – Tak – odpowiada.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Świętość

I snując opowieść o niezwyczajnych, ale przecież tak zwyczajnych osobach, nie kryje wzruszenia. – Dla o. Mariusza drugi człowiek był najważniejszy: spotkanie z nim, otwartość na ludzi świeckich – mówi. – I być może ja też z tego skorzystałem – dodaje. Bo nie tylko ludzie w parafii czuli, że ten człowiek jest dla nich i jest po to, by im służyć.

O. Mariusz Ratajczyk przez 3 lata był proboszczem parafii i poprzednikiem o. Artura. Zmarł nagle w wieku 42 lat, angażując się ofiarnie na nowej placówce pasjonistów na Białołęce w Warszawie. To była pierwsza tak nagła śmierć w zakonie, odejście, które mocno dotknęło pasjonistów.

Potem był o. Wojciech Kowalczyk – młody, bo 39-letni pasjonista, który zmarł na raka. Ojciec wspomina jego niezwykłą postawę kontemplacji. – Każdą chwilę umiał wykorzystać na chwałę Bożą, czy był w kaplicy, czy robił cokolwiek innego, był zatopiony w Panu Bogu. I to się czuło – choćby jadąc czy wracając z nim ze szpitala, ta świętość od Wojtka przenikała człowieka, dawała wewnętrzny spokój. To było kolejne takie mocne doświadczenie – stwierdza o. Artur i dodaje, że dzięki o. Wojtkowi zobaczył, jak można żyć zjednoczonym z Jezusem Ukrzyżowanym, znosić z Nim cierpienie, w pełni zawierzyć Jego woli.

Reklama

Szczególnie ciepło o. Artur wspomina o. Piotra Sobola, z którym zaczynał i przechodził swoją kapłańską, zakonną drogę. On niesamowicie potrafił pokazać ludziom, że jest z nimi, że nie ogranicza się do spełniania swoich kapłańskich powinności, ale też znajdzie czas, by porozmawiać, zainteresować się tymi, których Bóg mu dał, śmiać się z nimi i pocieszać. To był prawdziwy duszpasterz, który miał charyzmat głoszenia Dobrej Nowiny, towarzyszenia i słuchania. Dlatego tak wiele osób korzystało z kierownictwa duchowego o. Piotra. A potem te niesamowite dary rozwinęły się jeszcze w posłudze kapelana hospicyjnego. O. Piotr Soból zmarł w ubiegłym roku, 11 września, w wieku 47 lat.

Dobroć

I ostatni pasjonista, którego odejście tak poruszyło serce. To o. Romuald Dobrzyński. – Chodząca dobroć i dar wyjścia do ludzi, prosty i niezwykły zakonnik – wspomina o. Artur. – Wszystkim mówił „dziękuję” i do wszystkich się uśmiechał, nawet wtedy, gdy schorowany był w pełni zdany na opiekę innych. Nie miał daru wybitnego intelektu, ale przewyższał wszystkich przede wszystkim swoją otwartością serca, dobrodusznością, prostolinijnością i życzliwością oraz tym, że dla wielu ludzi był niczym ojciec, dziadek, wujek – mówi.

Uśmiech przywołuje wspomnienie wychodzenia o. Romualda do ludzi po Mszach św. – Niczym w jakiejś diasporze polskiej poza granicami kraju on nawiązywał bliskie relacje w 10-tysięcznej miejskiej parafii – dodaje. O. Artur opowiada o godzinach spędzonych przez współbrata w konfesjonale, o spowiedziach pod kapliczką czy pod krzyżem, bo ktoś nagle tego potrzebuje. Mówi też o autentyczności o. Romualda. – Był taki sam względem zakonników jak i świeckich. I umiał cieszyć się jak dziecko z najprostszych rzeczy. Może dlatego na jego pogrzebie tyle osób płakało? Miał niezwykłą łaskę bycia z drugim człowiekiem – kończy.

Reklama

Od takich wzorców można uczyć się jeszcze większej otwartości na bliźniego i nielękania się trudnych wyzwań. Wspominając tych, którzy odeszli do Pana, zmarli w czasie jego 9-letniej kadencji proboszcza i przełożonego wspólnoty; podkreśla, że od każdego z nich otrzymał tak wiele, choć nie wszystko mógł dostrzec wtedy, gdy byli razem we wspólnocie. Potrzeba czasu, aby więcej wiedzieć to, co Bóg czyni w nas i poprzez nas. Przypomina słowa śp. bp. Chrapka o tym, aby iść przez życie tak, by pozostawiać po sobie ślad. Po zmarłych współbraciach – pasjonistach, zdaniem o. Artura, pozostał w sercach ludzi bardzo wyraźny ślad, ślad kapłana bliskiego, ludzkiego, empatycznego i życzliwego.

Drugi człowiek

I ta cała opowieść o łódzkim kapłaństwie o. Artura we wspólnocie zakonnej – najpierw skupionym wokół dzieci i młodzieży, z profesjonalnym teatrem, ze spotkaniami, z wyjazdami i rekolekcjami; potem wokół spraw kościoła, który miał być nie tylko piękną świątynią, ale przede wszystkim wspólnotą serc; wokół współpracy ze świeckimi, z ludźmi, przed którymi trzeba się otworzyć i umieć mówić „dziękuję”, „przepraszam”; wokół Mszy św. o uzdrowienie, zapraszanych charyzmatykach – krąży wciąż po śladach tych czterech współbraci, którzy byli sobą i dali tak piękne świadectwo umiłowania kapłaństwa, zgromadzenia zakonnego i ludzi.

I nie sposób ukryć łez, gdy o. Artur mówi o mocnym „dlaczego?”, które zadawał Bogu, gdy zdarzały się kolejne choroby i śmierci. – A kiedy człowiek woła do Boga, to On zawsze daje odpowiedź – podkreśla. I takiej wiary, co jest prosta i potrafi przyznać się do bezradności, uczył swoich parafian: ministrantów, młodzież, dzieciaki, ludzi z rady duszpasterskiej, z grupy Odnowy. Przez to zyskał ich serca. – Pragnę w moim życiu kapłańskim i zakonnym jeszcze wrócić do Łodzi, bo nie potrafię bez niej żyć – uśmiecha się. Cieszy się, że może zostawić parafię swojemu następcy o. Wojciechowi, pasjoniście, z zastępem ludzi świeckich chcących pomagać i służyć na wielu obszarach.

Pasjoniści chcąc jak najlepiej prowadzić zapoczątkowane przed 60-ciu laty wielkie dzieło przybycia ich zgromadzenia na łódzki Teofilów – od o. Jana Wszędyrównego, pierwszego proboszcza i budowniczego świątyni – mają możliwość pozostawienia w sercach wiernych tego niezwykłego śladu obecności Bożej dobroci i miłości. I to jest ten ślad.

2018-09-04 13:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmiany proboszczów i wikariuszy w archidiecezji krakowskiej 2020

[ TEMATY ]

proboszcz

zmiany księży

diecezja.pl

Zmiany personalne w Archidiecezji Krakowskiej ogłoszono w Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela.

– Myślę, że jako wierny świadek Pana, św. Jan to wspaniały patron dla kapłanów, którzy kończą swoją posługę, otrzymują nowe powołania, nowe misje, nowe placówki. Mam nadzieję, że za wstawiennictwem św. Jana Chrzciciela ich posługa w Kościele będzie jak najbardziej piękna, przynosiła wiele owoców i przyciągała ludzi do Chrystusa – powiedział abp Marek Jędraszewski dziękując odchodzącym proboszczom, mianując nowych a także wręczając inne nominacje kapłanom Archidiecezji Krakowskiej.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Anioł z Auschwitz

Niedziela Ogólnopolska 12/2023, str. 28-29

[ TEMATY ]

Wielcy polskiego Kościoła

Archiwum Archidiecezjalne w Łodzi

Stanisława Leszczyńska

Stanisława Leszczyńska

Są postacie, które nigdy nie nazwałyby samych siebie bohaterami, a jednak o ich czynach z podziwem opowiadają kolejne pokolenia. Taka właśnie była Stanisława Leszczyńska – „Mateczka”, położna z Auschwitz.

Przyszła bohaterka urodziła się 8 maja 1896 r. w Łodzi, w niezamożnej rodzinie Zambrzyckich. Jej bliscy borykali się z tak dużymi trudnościami finansowymi, że w 1908 r. całą rodziną wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia do Rio de Janeiro. Po 2 latach jednak powrócili do kraju i Stanisława podjęła przerwaną edukację.

CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski do nowych diakonów: bądźcie mądrzy mądrością Boga, a nie świata

– Dzisiaj bardzo potrzeba mądrych diakonów w tym świecie takim rozbitym, relatywnym. Bądźcie mądrzy mądrością Boga, mądrością Bożych przykazań, a nie mądrością tego świata. Bądźcie mądrzy mądrością Kościoła, a nie jakąś własną mądrością – powiedział bp Andrzej Przybylski.

Biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej 11 maja w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie udzielił święceń diakonatu trzem seminarzystom Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Częstochowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję