Reklama

Klucz do Ukrainy

Czy zdymisjonowanie prezydenta Janukowycza, wybór tymczasowego szefa państwa i parę innych decyzji ukraińskiego parlamentu uspokoi sytuację na Ukrainie? To prawdopodobne, ale jeszcze niedawno nikt tego nie mógł przewidzieć

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sytuacja na Ukrainie jest dynamiczna, wydarzenia gonią wydarzenia. Czy po masakrze z wtorku 18 lutego ktoś mógł przypuszczać, że dwa dni później dojdzie jeszcze do następnej masakry, a dzień później – do zawarcia porozumienia części opozycji z prezydentem Wiktorem Janukowyczem? I że kolejnego dnia Janukowycz ucieknie z Kijowa, odmawiając podpisania dokumentów umożliwiających wypełnienie porozumienia, a ukraińska Werchowna Rada – już pod nowym, rewolucyjnym kierownictwem, z Ołeksandrem Turczynowem i przeciągniętymi na swoją stronę deputowanymi partii prezydenckiej – zdymisjonuje prezydenta?

Czy ktoś mógł przypuszczać, że Werchowna Rada wyznaczy tymczasowych szefów resortów siłowych, rozpisze nowe wybory prezydenckie na maj, uchwali uwolnienie więzionej dawnej premier Julii Tymoszenko, czego przez wiele miesięcy nie było w stanie wymusić na Janukowyczu wielu możnych tego świata? Że w końcu Turczynow, z otoczenia Tymoszenko, zostanie pełniącym obowiązki głowy państwa? Tego nikt nie mógł przewidzieć. Niepewna jest nadal przyszłość Ukrainy, wstrząsanej nie tylko konfliktem politycznym, ale bardzo głębokim kryzysem ekonomicznym. Kto wie, czy to nie ten kryzys będzie decydować o jej losach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O bezpośredniej przyczynie protestów – wycofaniu się Ukrainy z podpisania układu stowarzyszeniowego z Unią Europejską – szybko zapomniano. Teraz chodziło już o zmianę władzy, ukrócenie oligarchiczno-złodziejskiego systemu, panującego na Ukrainie. Protesty rozpalił brutalny nocny atak w końcu listopada 2013 r. specoddziałów milicji na demonstrantów na Majdanie. Potem jednak była faza uspokojenia. A po kilkudziesięciu dniach protestów europejska opinia publiczna była nimi nieco zmęczona. Trwał pat, żadna ze stron nie osiągała przewagi. Władze najwyraźniej chciały przeczekać protesty, licząc na spadek mobilizacji społecznej. Tak się jednak nie stało. W połowie lutego parowóz historii przyspieszył...

Reklama

Powrót do konstytucji z 2004 r., utworzenie rządu zaufania narodowego, rozpoczęcie prac nad nową konstytucją i wybory przed końcem roku zakładało porozumienie podpisane w piątek 21 lutego przez prezydenta Janukowycza i liderów części opozycji. Gdyby jeszcze kilka dni wcześniej doszło do zawarcia takiego porozumienia, pewnie Majdan – czyli nowa siła polityczna na Ukrainie, powstała w czasie protestu na głównym placu Kijowa – mógłby być usatysfakcjonowany. Ale kilka dni wcześniej był „czarny wtorek”, a protesty nabrały gwałtownej dynamiki w Kijowie, ale także w miastach w zachodniej Ukrainie.

A potem był jeszcze bardziej krwawy „czarny czwartek”. Odepchnięcie sił bezpieczeństwa z Majdanu spowodowało, że plac pozostał w rękach protestujących, ale ofiary były ogromne. Gdy wywożono ciała osób – w większości zabitych przez siły specjalne – wydawało się, że już nic nie może powstrzymać rozlewu krwi i wybuchu walk na wielką skalę. Została przekroczona granica, za którą jest już tylko wojna domowa lub ogólne powstanie przeciwko reżimowi. Dlatego tak duże znaczenie zaczęto przywiązywać do zawarcia wspomnianego porozumienia. Zawarte porozumienie, przy wsparciu reprezentujących Unię Europejską szefów dyplomacji Polski i Niemiec, media szybko okrzyknęły sukcesem obu stron. Do pewnego stopnia sukces to był, bo wstrzymał rozlew krwi.

– Podstawowe zadanie tego porozumienia: przerwanie strzelania na Majdanie zostało osiągnięte. Gdy chodzi o ludzkie życie, nie może być żadnych kalkulacji – mówił „Niedzieli” tuż po zawarciu porozumienia eurodeputowany Paweł Kowal. – A to, co dalej, to kwestia dynamiki politycznej. Dla Majdanu może być to trudne, podoba mi się jednak postawa akceptująca porozumienie. Mam wrażenie, że niektórzy źle oceniający to, co zrobił minister Sikorski, jakby nie zdawali sobie sprawy z sytuacji albo postrzegali wszystko jako film. A to nie był film, to byli zabici ludzie.

Reklama

Polityczna dynamika

Wspomniana przez Pawła Kowala dynamika polityczna spowodowała jednak, że kilkanaście godzin po zawarciu porozumienia, sytuacja zmieniła się, a wszelkie wcześniejsze dywagacje nie miały już większego sensu. Deklaracje Janukowycza o poparciu dla utworzenia Rządu Jedności Narodowej, o przeprowadzeniu przyspieszonych wyborów prezydenckich itp., które jeszcze w tamten poniedziałek byłyby sukcesem, po wspomnianych dwóch czarnych dniach były już niewystarczające.

Majdan oczekiwał już czegoś więcej. Wszak niewiele wcześniej z centrum Kijowa wywieziono ciała kilkudziesięciu osób zabitych przez siły bezpieczeństwa. A Majdan z pewnością był jednym z graczy. Porozumienie z miejsca odrzucił radykalny Prawy Sektor Majdanu. „Narodowa Rewolucja trwa i zakończy się pełnym usunięciem reżimu wewnętrznej okupacji oraz zdobyciem narodowego państwa ukraińskiego z systemem powszechnego ludowładztwa” – napisał w oświadczeniu lider PSM Dmytro Jarosz, wzywając do usunięcia reżimu, ukarania szefów resortów siłowych oraz sprawców śmierci prawie stu osób.

Następnego dnia doszło jednak do niespodziewanych wydarzeń. Janukowycz uciekł z Kijowa, odmawiając podpisania dokumentów umożliwiających wypełnienie porozumienia. Właśnie to ukraińska Werchowna Rada, już pod nowym kierownictwem, na czele z Ołeksandrem Turczynowem i z przeciągniętymi na swoją stronę deputowanymi prezydenckiej Partii Regionów, zdymisjonowała prezydenta, wyznaczyła szefów resortów siłowych, rozpisała nowe wybory prezydenckie, wreszcie dzień później wyznaczyła Turczynowa na pełniącego obowiązki głowy państwa. Zniesiono także ustawę dającą przywileje mniejszości posługującej się językiem rosyjskim i znacjonalizowano bizantyńską rezydencję Wiktora Janukowycza.

Na rozdrożu

I choć śmiałe decyzje parlamentu (we wtorek miał też być znany skład nowego rządu) uspokoiły sytuację na Ukrainie, to czy trwały to spokój – tego nikt na początku tygodnia nie mógł być pewny. – Zasadne jest pytanie, kto będzie decydować o charakterze i zasadach tworzenia przejściowego rządu i czy taki rząd będzie miał autorytet niezbędny do przeprowadzenia reform – mówi Witold Waszczykowski. Kolejny problem to… Julia Tymoszenko. Jak będzie się zachowywać, czy będzie miała wystarczający wpływ na władze, żeby być poważnym partnerem dla Unii Europejskiej...

Reklama

Jak sytuacja może się rozwinąć? Zdaniem Pawła Kowala, jest kilka możliwych wariantów. Jeden stabilizacyjny, że to wszystko się poskłada i powstanie nowy rząd; pojawi się trochę nowych twarzy, ale do dużego przełomu nie dojdzie.

– Ja bym wolał jednak, żeby zaistniał inny wariant. Żeby Unia Europejska odrobiła lekcje i też zaproponowała coś nowego, nie tylko uczciwe wybory, ale inne reguły gry na Ukrainie – mówi Paweł Kowal. – A to właśnie te fatalne, postkomunistyczne, postsowieckie reguły gry obowiązujące na Ukrainie: niesprawiedliwość, brak możliwości rozwoju dla młodych ludzi, postępująca oligarchizacja są faktycznymi przyczynami tych protestów. Na to trzeba znaleźć panaceum. I Unia Europejska musi w tym pomóc.

Czy na rozwój sytuacji na Ukrainie można patrzeć z optymizmem? – Przy takich procesach transformacyjnych trudno być optymistą, pesymistą itp. Dynamika wydarzeń, czasem nawet przypadek odgrywają kluczową rolę – mówi Kowal. – Sytuacja na Ukrainie może pójść w dobrym, ale może pójść także w złym kierunku.

Pistolet Putina

– Pytań jest sporo. Do wyprostowania sytuacji na Ukrainie jest jeszcze bardzo daleko – przyznaje Witold Waszczykowski. Tym bardziej – uważa – że inni szatani też są tam czynni. Niewiele mówi się i pamięta o jeszcze jednej stronie konfliktu na Ukrainie. Od lat jest nią w rozgrywce o Ukrainę Rosja, która jawnie chce odbudować imperium.

Reklama

– Są siły w Rosji, które mówią, że Ukraina powinna być włączona do Rosji – twierdzi prof. Romuald Szeremietiew, były wiceszef resortu obrony. – Jest teoria o trójdzielnym narodzie, z Rosją, Ukrainą i Białorusią. Rodzi się więc pytanie, czy Rosja będzie dążyła – moim zdaniem, może to robić i chyba to robi – do destabilizacji na Ukrainie...

– Putin próbuje doprowadzić do tego, by Rosja była mocarstwem jak niegdyś, równorzędnym partnerem Stanów Zjednoczonych. Ukraina ma służyć jako przykład tego, że na terenach byłego ZSRR nie można zaszczepić demokracji liberalnej i wolnorynkowej, jak to się dzieje w innych krajach bloku wschodniego – mówi Witold Waszczykowski. – Putin próbuje więc położyć tamę w Kijowie, by takie zmiany nie zaszły również w Moskwie. I o to toczy się walka: o imperium i ustrój Rosji.

Sytuacja ekonomiczna na Ukrainie ułatwia Putinowi tę grę. Ten kraj ma niewielkie rezerwy walutowe, co przy bardzo dużych zobowiązaniach, również krótkoterminowych, grozi katastrofą finansową. Musi płacić za gaz, wykupić wkrótce ogromne obligacje. Zobowiązania wobec Rosji z tytułu różnych form płatności wynoszą w tej chwili ok. 30 mld dolarów. Jeśli relacje z Rosją ułożą się źle, Putin może przedstawić Ukrainie rachunki, których ta nie jest w stanie zapłacić.

2014-02-25 14:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Kazimierz Gurda do dyrektorów rozgłośni katolickich: głosić dzisiaj orędzie zbawienia – zadanie wymagające, ale konieczne

2024-05-20 18:03

[ TEMATY ]

media

Katolik

Katolickie Radio Podlasie

Dzięki katolickiemu radiu słowa Ewangelii mogą dotrzeć do wszystkich - wskazał bp Kazimierz Gurda podczas Mszy św., która była sprawowana w poniedziałek, 20 maja w Sanktuarium Bł. Męczenników Podlaskich. Do Pratulina na Forum Niezależnych Rozgłośni Katolickich przybyli przedstawiciele 19 stacji z całego kraju.

Gospodarzem tegorocznego, wiosennego spotkania jest Katolickie Radio Podlasie – rozgłośnia diecezji siedleckiej. W zjeździe forum uczestniczy także ks. Paweł Rytel-Andrianik – szef Sekcji Polskiej Radia Watykańskiego i portalu Vatican News. Przed Mszą św. goście forum poznali historię Unitów Podlaskich i ich męczeństwa.

CZYTAJ DALEJ

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Müller: samobójstwo dla chrześcijan nie jest opcją

2024-05-21 14:30

[ TEMATY ]

pielgrzymowanie

samobójstwo

Kard. Müller

Karol Porwich/Niedziela

Bóg nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje – powiedział kard. Müller

Bóg nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje – powiedział kard. Müller

Samounicestwienie przez samobójstwo, narkotyki i alkohol lub powiedzenie «nie» naszej męskiej lub kobiecej seksualności nie są opcjami dla chrześcijan - stwierdził na zakończenie tradycyjnej pielgrzymki do Chartres były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Müller. Przewodniczył on w Poniedziałek Wielkanocny w tym sanktuarium Mszy św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego z udziałem 18 tys. wiernych. Wśród młodych, którzy przybyli w poniedziałek do katedry w Chartres, było także 1500 zagranicznych pielgrzymów, głównie z Niemiec, Austrii i Szwajcarii, ale także z USA i wielu innych krajów. Trzydniowa pielgrzymka, odbywająca się od 1983 roku przyciągnęła w tym roku rekordową liczbę pątników.

W swoim kazaniu kardynał Müller odniósł się do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcę zobaczyć Boga” i porównał ludzkie życie i historię Kościoła do pielgrzymki: „Aby zobaczyć Boga, musimy podążać za Chrystusem na drodze naszego życia, aż dotrzemy do celu w naszym wiecznym domu” - zaznaczył. Przypomniał, że światłem na tej drodze jest Logos, Jezus Chrystus, który „prowadzi nas bezpiecznie do sensu i celu naszego życia, kiedy widzimy Boga twarzą w twarz”. Cytując konstytucję dogmatyczną Lumen gentium Soboru Watykańskiego II zaznaczył, że „Kościół wśród prześladowań świata i pociech Bożych podąża naprzód w pielgrzymce, głosząc krzyż i śmierć Pana, aż przyjdzie” (n.8).

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję